Jak zwykle...
Witajcie! Muszę się troche pożalić, bo zła jestem jak osa... ehh strop miał być wylany w sobotę 4 lipca! Zaskoczenie, że tak szybko...no miało być szybko. Okazało się, że firma dostarczająca nam beton może dopiero w środę 8 lipca.. no ok i tak założyłam, że z poślizgiem zapewne w terminie się nie wyrobią i więc do 10 lipca dałam sobie czas na to, że to zrobią. Wczoraj mąż dzwoni do majstra i okazuje się, że jednak nie w środę, bo ze względu na upały firma od betonu ma przesuwy i dopiero w sobotę 11 lipca przyjadą! Chyba mnie zaraz rozniesie.. Ciekawe czy z nastepnymi etapami dalej bedzie tak opornie. Ekipa robi, robi, ale powoli i troche mnie to wkurza, bo jak słysze, że to czy tamto skończą do danego terminu to po prostu już nie wierzę, bo zawsze coś... Chyba najważniejsze, że robią i że robią to w miare dobrze.. ehh A najlepsze jest to, że majster nadal nie wie kiedy wejdzie od niego ekipa do dachu, a my musimy jakoś odpowiednio wcześniej urlop sobie zarezerwować. Mam nadzieję, że zdążą w terminie, bo coraz czarniejsze myśli mam w głowie...U Was też tak topornie to idzie?? Pozdrawiam